Lato odeszło od nas na dobre, pogoda pod psem, Polcia ma katar i coraz trudniej zebrać się do wyjścia na spacer. Ubieranie kilku warstw odzieży zawsze przyprawiało nas o płacz, a do tego nie można już poczytać w parku gazety, bo po prostu marznie tyłek :):):)
Na szczęście w ostatnich dniach była u nas Ania, która dosyć rozjaśniła niebo nad naszym horyzontem i przysporzyła nam dużo radości :) Za jej namową, ja Młoda Mama miałam czas na lekcje angielskiego, fryzjera, wizażystkę i kosmetyczkę. No i wyszliśmy z Piotrem na kolację we dwoje :):) Chyba pierwsza od czasu narodzin Polci.
No właśnie Polcia :) Nasz bąbel rośnie i ma się całkiem dobrze. Już pełza po mieszkaniu, bawi się zabawkami, wydaje mnóstwo dźwięków i okrzyków, a dziś pierwszy raz udało jej się podnieść samej z pozycji leżącej do siadu. Wiem, wiem, to nic wielkiego, przecież wszyscy robią to codziennie i nie robią z tego afery :) Badania donoszą, że jeśli przyrównać siłę małego dziecka do siły dorosłego, to każdy przeciętny mężczyzna byłby dużo silniejszy od Pudziana. Skoro więc dzieci mają taką moc, to widocznie natura postanowiła od początku dać im twardą szkolę życia.
Idąc za ciosem, postanowiłam zrobić coś jeszcze dla siebie i zapisałam się na kurs decoupage :) Spotkanie było całkiem owocne, ozdobiłam trzy przedmioty: obrazek, konewkę i wieszak na ręczniki papierowe :) niestety z różnymi efektami, ale bardzo fajnie się bawiłam. Warsztaty poprowadziła sympatyczna Pani Małgosia, która ma duże doświadczenie w decoupage i robi bardzo ładne rzeczy. Niestety miałam za mało czasu, żeby wymyślić coś sensownego na konewce i na wieszaku, dlatego pokazuję tylko obrazek. Następnym razem obiecuję, że będzie lepiej :)
O kurcze... w internecie o mnie pisza... !!!
OdpowiedzUsuń;-)
Dzieki za tego linka do Reckoner cover - super :-)